Są takie zimowe dni, kiedy człowiek wraca do domu wieczorem, z pracy, ze szkoły albo z zakupów, zziębnięty, zmęczony i ogólnie oklapnięty. W takim momencie, ratunkiem jest kubek gorącej czekolady. Muszę przyznać, że gorąca czekolada to w moim przypadku coś w rodzaju świętego Graala ;-)
Już od dłuższego czasu nurtowało mnie, jak uzyskać w domu czekoladę - nie kakao, ale gęsty, aromatyczny płyn.
W dzieciństwie fascynowało mnie, gdy w książkach wspominano o czekoladzie do picia. Wyobrażałam sobie, że to coś lepszego od znanego mi kakao, ale nie miałam pojęcia, jak można by czekoladę przyrządzić - używając tylko zwykłego mleka i kakao. Z kolei w "Doktorze Dolittle" była mowa o "kakao z pianką". Zachodziłam w głowę, jak też uzyskiwano ową piankę, i czym dokładnie ona była - ubitym mlekiem? bitą śmietaną? a może jeszcze czymś innym? Wprawdzie Paddington pił po prostu kakao, ale za to miał do niego zawsze słodkie bułeczki i jeszcze było to opisane w taki sposób, że nawet zwykłe kakao wydawało się smaczniejsze. Ot, magia literatury :)
Moje eksperymenty z czekoladą obejmowały wiele wariantów: rozpuszczanie czekolady w mleku/ śmietance/ mleku skondensowanym (zawsze powstawał szarawy płyn z grudkami czekolady), dodawanie płatków czekolady do kakao (konsystencja nadal była za rzadka), dodawanie do kakao mąki ziemniaczanej lub kukurydzianej (gęstość OK, ale smak nie ten...). Częściowym rozwiązaniem było nabycie w Hiszpanii sypkiego kakao z dodatkiem skrobi - bez problemu gęstniało, ciągle jednak nie było dosyć czekoladowe.
Dzisiaj gorącą czekoladę można już wypić w wielu miejscach i nie muszę opisywać, jak ona wygląda i smakuje. Ale jeśli ktoś nie chce inwestować w domowe urządzenie do mieszania i podgrzewania czekolady, proponuję wypróbować poniższy przepis.
Pomysł przyszedł mi do głowy przy przygotowywaniu gruszek z sosie czekoladowym. Znalazłam dwa przepisy, w których proponowano rozpuszczenie czekolady w WODZIE. Wydawało mi się to dziwne, ale postanowiłam zaryzykować. I słusznie - czekolada idealnie połączyła się z wodą, tworząc gładki sos. Wtedy pomyślałam: a gdyby tak do kakao na mleku dodać trochę takiego sosu? No i oczywiście nie mogłam nie spróbować :) Efekt przeszedł moje oczekiwania, czekoladowy Graal został zlokalizowany, a ja (przynajmniej na chwilę) mogę usiąść spokojnie i dać sobie spokój z poszukiwaniami ;-)
Najlepsza na świecie czekolada z pianką
Składniki (na 2 osoby):
Frakcja 1 - kakao
- 1 1/4 szkl. mleka sojowego (lub migdałowego)
- + dodatkowo ok. 1/2 szklanki do ubicia (na piankę)
- 3 łyżeczki niesłodzonego kakao
- ew. 1/4 łyżeczki przyprawy do piernika
- łyżeczka posiekanych migdałów
Frakcja 2 - sos czekoladowy:
- 1 szkl. wody
- laska cynamonu (dla zapachu, można pominąć, lub zastąpić np. saszetką ulubionej pachnącej herbaty)
- 50 g (pół tabliczki) gorzkiej czekolady (ja używam Krakowskiej Gorzkiej Wawelu)
- ew. cukier do smaku (ja nie dodawałam)
Przygotowanie:
- Zaczynamy od frakcji 1. W kubeczku lub miseczce dokładnie mieszamy kakao z 1/4 szkl. mleka, aż znikną grudki.
- Pozostałe mleko grzejemy w rondelku, a gdy będzie już prawie się gotować, dodajemy mieszaninę z kakao. Mieszamy chwilkę, aż się połączy. Wyłączamy gaz pod rondelkiem.
- Przystępujemy do przygotowania frakcji 2. Potrzebujemy rondelka z gorącą wodą (1 szklanka). Są dwie możliwości: jeśli chcemy dodać herbatę dla zapachu, najpierw zagotowujemy wodę w czajniku, zalewamy w torebkę z herbatą (w rondelku), a kiedy herbata się zaparzy, stawiamy rondelek na gazie. W przypadku cynamonu, w rondelku podgrzewamy zimną wodę z laską cynamonu. Kiedy woda zacznie się gotować, a cynamon odda swoje dobroczynne treści, wyjmujemy korę z rondelka.
- Kiedy woda - herbaciana lub cynamonowa - zagotuje się, wrzucamy do niej połamaną w kostkę czekoladę, mieszamy. Po chwili wszystko pięknie się połączy.
- Teraz przychodzi czas na drugi rondelek, ten z mlecznym kakao. Przelewamy jego zawartość do czekoladowego sosu, znowu mieszamy. I gotowe - można rozlewać do kubeczków.
- Można jeszcze ozdobić czekoladę kleksem mleka kokosowego albo pianką z ubitego mleka. Łatwiej ubija się mleko podgrzane niż zimne. Jeśli nie mamy specjalnego sprzętu do spieniania mleka, wystarczy mały, ale wyższy słoik, koniecznie dobrze zakręcony. Trzeba nim parę razy energicznie potrząsnąć, a powstanie lekka pianka. Wyjmujemy ją łyżeczką i układamy na wierzchu czekolady.
Smacznego!
Magda
Stwierdzenie to w tytule postawione tak śmiało wypada mi tylko potwierdzić. I przyznać się, że obie porcje wypiłam sama. ;- )
OdpowiedzUsuń