Szukałam wypasionego ciasta, które spodoba się niewegańskim koleżankom i kolegom z pracy. Szukałam, guglowałam, cudowałam. Aż w końcu natrafiłam na hummingbird cake wg Marthy Stewart i stwierdziłam, że to jest właśnie to.
Klasyczny hummingbird cake, czyli ciasto koliber, to prawdziwa bomba cukrowo-olejowa, wcale nie przywołująca na myśl drobniutkiego ptaka, od którego wzięła się jego nazwa (chociaż co do tego, dlaczego i po co taka a nie inna nazwa, teorii jest kilka, a żadna nie jest zbyt przekonująca). Co ciekawe, jak w przypadku rzadko którego ciasta, wiadomo kto je wymyślił i rozpromował, więc kto jest ciekawy, może zajrzeć tu i zobaczyć jakie były oryginalne proporcje składników ;) Powiem tyle: było ono wysokoenergetyczne.
Już wersja Marthy Stewart jest trochę lżejsza, ale ja w swoim hummingbird cake
zmniejszyłam jeszcze trochę ilość oleju, no i znacznie ograniczyłam
cukier (nie wiem, czy ciasto z oryginalną ilością cukru w ogóle dałoby
się jeść, trochę wątpię).
Poza tym, dodawanie pokrojonych plastrów ananasa do ciasta wydawało mi się trochę dziwne (do surowej masy, przed pieczeniem!), ale muszę przyznać, że ostatecznie się do nich przekonałam. Kawałki ananasa sprawiają, że gotowe ciasto pachnie przepięknie egzotycznymi owocami. Jak stwierdziła jedna z koleżanek w pracy "pachną jak te wszystkie żele pod prysznic o zapachu egzotycznym, tylko że ładniej" :)
Wprawdzie do biura zaniosłam ciasto w jednym kawałku, przełożone jak zwykle kremem z mleka kokosowego, ale potem na użytek domowy upiekłam muffiny, które dodatkowo udekorowałam masełkiem kokosowym i skórką startą z limonki. Chociaż dodatek limonki nie jest konieczny i nie wstępuje w klasycznych przepisach na hummingbird cake, moim zdaniem idealnie komponuje się z egzotycznymi smakami innych składników. I jeszcze na dodatek pięknie wygląda.
Muffiny bananowe z wiórkami kokosowymi, orzechami włoskimi i cząstkami ananasa
moja wersja tego przepisu
Składniki (na 12 szt.):
- 1 i 1/2 szkl. mąki pszennej (ja brałam białą)
- 1/2 łyżeczki sody
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/3 szkl. oleju
- 1/3 szkl. cukru
- 1/2 szkl. musu jabłkowego
- 1 łyżeczka aromatu waniliowego
- 1 i 1/2 szkl. rozgniecionych widelcem bananów (ok. 3-4 banany)
- 1/2 szkl. pokrojonych plastrów ananasa z puszki
- 1/2 szkl. wiórków kokosowych
- 1/2 szkl. posiekanych orzechów włoskich
Przygotowanie:
Smacznego!
Anka
- Banany rozgniatamy widelcem - odmierzamy 1 i 1/2 szkl. rozgniecionych bananów.
- W misce mieszamy dokładnie mąkę, sodę i cynamon.
- W oddzielnej misce mieszamy olej, cukier, mus jabłkowy i wanilię. Miksujemy blenderem, aż powstanie gładka masa.
- Do mieszaniny musu jabłkowego z olejem, cukrem i wanilią dodajemy rozgniecione banany, wiórki kokosowe, posiekane orzechy włoskie i pokrojone na kawałki plastry ananasa. Mieszamy.
- Do "mokrych" składników dodajemy mieszaninę mąki, sody i cynamonu. Szybko mieszamy. Ciasto będzie bardzo gęste - takie powinno być :)
- Gotowe ciasto przekładamy do foremek na muffiny i pieczemy ok 30- 40 min w piekarniku nagrzanym uprzednio do 180 st. Gotowe muffiny mają być złote z wierzchu.
Smacznego!
Anka
świetne muffinki! akurat bananowe wypieki to moje ulubione i z przyjemności,ą wypróbuję z dodatkiem ananasa :)
OdpowiedzUsuńdzięki! ananas jest ekstra z bananami, więc powinny posmakować :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny przepis! dwa razy już go użyłam i ciągle do niego tęsknie. Zachwyca wszystkich!
OdpowiedzUsuńsuper, bardzo się cieszę! :)
Usuńzrobilam :) sa w piekarniku :) zobaczymy :) POzdrawiam
OdpowiedzUsuńrobia sie w piekarniku :) Zobaczymy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMusi być dodany cukier? :D
OdpowiedzUsuńmożna spróbować bez cukru, i dodać 1-2 łyżki wody, żeby trochę rozrzedzić ciasto. Pozdrawiamy :)
Usuń