Nie wiem, czy to dlatego, że zaczęły się wakacje i sezon urlopowy, czy dlatego, że w tym roku nie udało mi się wygospodarować czasu na wyjazd do Włoch, czy wreszcie dlatego, że w upalne dni marzy mi się granita siciliana... no dość, że ostatnio tylko pistacje mi w głowie.
Granita, czyli rodzaj półpłynnych, ale jednocześnie dosyć gęstych sorbeto-lodów, jest moim zdaniem absolutnie najlepsza w wersji pistacjowej. I niestety absolutnie nieosiągalna w Krakowie.
Może dlatego, że pistacje należą do towarów luksusowych, a już kupienie w Polsce pistacji niesolonych graniczy z cudem. Mi udało się znaleźć niesolone pistacje tylko w Warszawie - w sklepach ze specjałami arabskimi i na stoisku z bakaliami na wagę w Blue City. Póki co, korzystam jeszcze z przywiezionych z Francji paczek pistacji prażonych i NIEsolonych, które można kupić w tamtejszym Lidlu. Są to pistacje marki Alesto, której inne produkty są też dostępne w polskim Lidlu - za wyjątkiem pistacji niesolonych.
A wracając do granity: wykonanie jej w domu, bez specjalnej maszyny do lodów, nie da niestety pożądanych efektów. No, ale dość już narzekania :) Skoro nie mogę zrobić granity, ani polecieć na Sycylię, przygotuję inny pistacjowy przysmak - crema di pistacchio (krem pistacjowy). To cudo można zakupić w słoiczkach na wyspie albo w dobrze zaopatrzonych sycylijskich cukierniach "na kontynencie". Niestety, w sprzedaży są najczęściej kremy zawierające miód i mleko w proszku. W moim przepisie będzie mleko kokosowe, a zamiast miodu - po prostu cukier; można też wypróbować inne "dosładzacze". A do czego takim krem? Do wszystkiego: na słodką kanapkę, do naleśników, albo... jako nadzienie do babeczek, jak te na zdjęciu :)
Polujecie już na pistacje bez soli?
A może napiszemy do Lidla, parafrazując Gałczyńskiego: "my chcemy, żeby natychmiast były PISTACJE, NIESOLONE"? Jak myślicie? :)
Wegański krem pistacjowy
pomysł zaczerpnięty stąd
Składniki:
- 60 g pistacji wyłuskanych (pół szklanki)
- 3 łyżki mleka kokosowego (płynnego)
- 3 łyżki cukru pudru (30 g), lub mniej
Przygotowanie:
- W młynku do mielenia orzechów rozdrabniamy pistacje, aż powstanie pistacjowy proszek. Najlepiej miksować po trochu, dając młynkowi "odpocząć", żeby się zbytnio nie zagrzał. Miksujemy, aż z pistacji zrobi się masło pistacjowe, dzięki olejowi, który zacznie się wydzielać z orzechów.
- Masło pistacjowe przekładamy do blendera, dodajemy mleko kokosowe i - po trochu - cukier puder. Oryginalny krem jest BARDZO słodki, dlatego dodałam trzy łyżki, ale radzę dosypywać go po trochu i próbować, czy już wystarczy słodyczy (przy okazji, dobry pretekst do oblizywania łyżeczki:))
Smacznego!
Magda
Magda
rewelacja!
OdpowiedzUsuńdzięki :) ekspresowo się robi i ekspresowo znika ;)
Usuńuwielbiam pistacjowe lody! myślicie, że z tego kremu można by je zrobić?
OdpowiedzUsuńa niestety, choć nie jestem roślinożerna w 100%, mam problem z nietolerancją laktozy.
hej, myślę, że by się dało - dodałabym do bazy z mleka kokosowego, z naszego przepisu http://www.miejscyroslinozercy.blogspot.com/2013/08/lody-dla-ochody-na-ostatnie-dni-lata.html; daj znać, jak wyszło :)
UsuńŚwietny pomysł :D Mi też tata przywozi te pistacje niesolone z Niemiec, taka sama marka. Szkoda, że e polskim lidlu ich nie ma... A co to za babeczki? Kruche? Jest może na nie przepis na blogu? Pozdrawiam ;) Lena
OdpowiedzUsuńhej, babeczki były ze spodu jak w pastierze (tego z pszenną mąką):
Usuńhttp://miejscyroslinozercy.blogspot.com/2015/04/weganska-pastiera-napoletana-takze-w.html
:)