Każdy, kto skończył filologię przyzna, że spędzenie pięciu lat na ślęczeniu nad podręcznikami do gramatyki czy powtarzaniu słów, fraz i całych tekstów na zajęcia z fonetyki zmienia człowieka. Wprawdzie ja skończyłam anglistykę już ekhm kilka lat temu, ale nie straciłam wyrobionego w trakcie studiów nawyku do ciągłego słuchania i czytania tego, co sama powiedziałam czy napisałam.
Założenie jest takie, że nieustanne kontrolowanie co i jak się mówi czy pisze, pomaga w uczeniu się języka obcego. Do pewnego stopnia to prawda, ale nadmierne zwracanie uwagi na szczegóły może też prowadzić do sytuacji, w której zamiast po prostu coś powiedzieć, jedyne, na czym możesz się skupić, to błędy, które po drodze popełniasz. Dlatego zawsze się cieszę, kiedy widzę, że ktoś po prostu używa języka obcego do komunikacji, nie przejmując się tym, ile przy tym popełni błędów gramatycznych, składniowych i frazeologicznych.
Popełnianie błędów przy przygotowywaniu potraw to oddzielny temat. Solidną ilość godzin spędziłam na sprawdzaniu, czy do takiego ciasta można dodać tego, a czy do tamtej zupy można dodać tamto. Nauczyłam się już, że czasem właśnie złamanie zasad daje lepsze efekty niż kurczowe trzymanie się tradycyjnych receptur.
I tak siedziałam sobie w Wielką Sobotę, rozważając czy chce mi się rolować sushi czy nie (miałam już ugotowany gar ryżu i przygotowane dodatki, więc teoretycznie nie było za dużo do roboty), kiedy olśniło mnie, że przecież uwielbiam makaron soba i czy jakby go zawinąć z kolorowymi dodatkami w algi, to czy nie byłby to pyszny obiad.
Najpierw sama się zgasiłam, bo przecie to takie niezgodne z tradycyjnymi rolkami! Ale potem poszłam i zapytałam internety, czy wiedzą coś na ten temat. Okazało się, że internety wiedzą i w ten sposób trafiłam na blog food-in-japan.com, który napisany jest właśnie niedoskonałym angielskim, który i tak można bez problemu zrozumieć. Czyli wniosek taki, że jak się chce przekazać jakiś komunikat, to zawsze się da. Albo jeśli chce się przekazać przepis na talerz pysznych rolek - to też można :)
Sushi z makaronem soba
na 2 porcje
Składniki:
- 100-150 g makaronu soba
- ok. 1/2 upieczonego lub ugotowanego słodkiego ziemniaka
- ok. 100 g tofu, pokrojonego w kostkę i podsmażonego na 1-2 łyżkach oleju
- ok. 1/2 ogórka, umytego i pokrojonego w słupki
- 4 arkusze nori
- mata do zwijania (ja użyłam takiej silikonowej, do wałkowania, bo nie mam takiej do zwijania sushi)
- sos sojowy, wasabi, imbir marynowany, podprażony sezam do podania
Wykonanie:
- Gotujemy makaron soba wg instrukcji na opakowaniu. Odcedzamy i przelewamy zimną wodą.
- Gotujemy lub pieczemy słodkiego ziemniaka (do miękkości). Gotowego ziemniaka przelewamy zimną wodą i kroimy w słupki.
- Tofu kroimy w kostkę i podsmażamy na patelni na 1-2 łyżkach oleju. Smażymy tofu przez ok. 5-7 min z obu stron.
- Ogórka myjemy i kroimy w słupki.
- Na arkuszu nori układamy makaron soba. Na makaronie układamy w paskach resztę składników i zwijamy w miarę ciasne rolki. Z podanych proporcji wyszły mi 4 rolki, czyli 2 porcje sushi (24 kawałki sushi - każdą rolkę pokroiłam na 6).
- Podajemy z sosem sojowym i innymi dodatkami wg uznania :)
- Smacznego!
Anka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz