Na naszym blogu zazwyczaj goszczą przepisy łatwe w przygotowaniu i niezbyt czasochłonne. Tym razem proponujemy chleb na samodzielnie przygotowanym zakwasie. Nam też na początku wydawało się to abstrakcją, ale okazało się, że upieczenie chleba wcale nie jest aż tak skomplikowane.
Własnoręcznie przygotowany chleb wymaga, i owszem, czasu, ale wcale nie aż tak dużo pracy. Chleba prawie nie trzeba wyrabiać, wystarczy dobrze pomieszać, poczekać aż wyrośnie, a potem złożyć... i znowu poczekać.
Właśnie, poczekać - najczęściej nie mamy czasu na czekanie, ciągle się nam spieszy i na wszystko brakuje - no tak, czasu. Jeśli wydaje się Wam, że sobota to za mało (albo szkoda Wam sterczeć przy piekarniku), proponuję wykorzystać któryś z przedłużonych weekendów. Zapewniam, że przygoda z pieczeniem się Wam spodoba. A zapach piekarni w domu jest po prostu nie do przecenienia!
Jeszcze parę słów
na temat zakwasu: warto zaplanować sobie jego przygotowanie w tygodniu
poprzedzającym pieczenie. Zrobienie zakwasu zajmuje 4 dni. Po tym czasie
możecie go schować do lodówki i wyjąć dopiero w przeddzień pieczenia (patrz -
przepis poniżej). Ja skorzystałam z instrukcji na stronie Moje Wypieki, którą
Wam również polecam. W zasadzie cała robota przy przygotowaniu zakwasu
sprowadza do się zamieszania mąki z wodą dwa razy dziennie, rano i wieczorem.
Dziecinnie proste, prawda? No i nawet jak pracowicie pracujemy przez cały
dzień, to przecież rano i wieczorem jesteśmy w domu :)
Najważniejsze przy
przygotowaniu zakwasu jest dopilnowanie, żeby nie dostały się do niego jakieś
niepożądane bakterie: dobrze jest wypiec słoik, a łyżkę, której używamy do
mieszania zakwasu, za każdym razem przelać gorącą wodą. A więc - nie może się
nie udać! Zapraszam do naszej piekarni :)
Chleb z siemieniem
lnianym
(przepis podaję za
tym blogiem)
Zakwas
opis przygotowania
znajdziecie tu
Do odświeżenia
zakwasu:
- 80 g mąki luksusowej (1/2 szklanki)
- 1/2 szklanki letniej wody
Składniki na chleb
(bochenek ok. 900 g )
- 200 g zakwasu (ważymy już po odświeżeniu)
- 175 g mąki pszennej pełnoziarnistej (1 1/3 szklanki)
- 200 g mąki pszennej luksusowej (1 1/4 szklanki)
- 5 g cukru (łyżeczka)
- 6 g soli (łyżeczka)
- 230 g ciepłej, nie gorącej wody - do ciasta (szklanka)
- 70 g ciepłej wody - do namoczenia siemienia lnianego
- 100 g siemienia lnianego (niemielonego!)
- + ok. 1 szkl. mąki pszennej luksusowej do podsypywania
W PRZEDDZIEŃ (np.
po południu)
Wyjmujemy zakwas z lodówki. Zostawiamy na 3
godziny, żeby osiągnął temperaturę pokojową. Po tym czasie "odświeżamy"
go, dodając pół szklanki mąki i pół szklanki przegotowanej LETNIEJ wody.
Dokładnie mieszamy, przykrywamy i ustawiamy w ciepłym miejscu bez przeciągów.
Zostawiamy na co najmniej 3 godziny, a nic się nie stanie, jeśli postoi sobie
przez noc.
W DNIU WYRABIANIA
1. Siemię lniane
zalewamy gorącą wodą (70 g) i odstawiamy do namoczenia.
2.Odmierzamy 200 g odświeżonego
już zakwasu. W naszym wypadku jest to ok. 230 ml (czyli niepełna szklanka), ale
wszystko zależy od gęstości zakwasu.
200 g zakwasu, czyli niepełna szklanka |
Dodajemy cukier, wodę i oba
rodzaje mąki. Wyrabiamy, aż wszystkie składniki dobrze się połączą. Ostawiamy na pół godziny.
3. Po tym czasie
dodajemy do ciasta siemię lniane i sól, ponownie wyrabiamy (krótko).
Powstanie dość
luźne ciasto. Przykrywamy i odstawiamy co najmniej na 3 godziny w ciepłe
miejsce (może to być piekarnik ustawiony na najniższą możliwą temperaturę, tylko minimalnie wyższą niż pokojowa). Jeśli będzie za zimno, ciasto nie wyrośnie lub wyrośnie niewiele.
4. Kiedy ciasto
podrośnie, przychodzi czas na składanie. Najpierw mocno naciskamy ciasto, żeby
wyszło z niego powietrze. Następnie krótko je przerabiamy i wałkujemy (lub rozciągamy
palcami) na kształt odpowiadający z grubsza prostokątowi.
Możliwe, że na tym
etapie trzeba będzie podsypać dodatkową mąkę, żeby ciasto się nie kleiło (do 1
szklanki). Nie trzeba się aż tak bardzo przejmować dokładnymi proporcjami.
Ważne, żeby ciasto dało się zagnieść, czyli nie może lepić się do rąk i blatu. Ilość
mąki może się zmieniać – nawet waga szklanki mąki (250 ml) może różnić się w
zależności od wilgotności powietrza, więc jeśli nie macie kuchennej wagi, nie
martwcie się. Chleb wyjdzie i tak. :)
Gotowy prostokąt z
ciasta składamy na trzy. Czynność powtarzamy.
5. Układamy ciasto na ściereczce OBFICIE posypanej mąka. Ciasto
nie wchłonie mąki, a jeśli posypiemy jej ledwie-ledwie, nie da się potem
odkleić od ścierki. Zostawiamy na co najmniej 3 godziny do ponownego
wyrośnięcia (też spokojnie można zostawić na całą noc). Jeśli wstawiamy ciasto
do piekarnika (ustawionego na najniższą możliwą temperaturę, tylko minimalnie wyższą niż pokojowa), warto chlebek włożyć dodatkowo do jakiegoś naczynia,
inaczej będzie się chciał rozlać po całej blaszce.
6. Po 3 h (lub następnego dnia rano) odkrywamy ciasto; jeśli
wyrastało w piekarniku, oczywiście je z niego wyciągamy.
7. Naczynie do pieczenia: może to być ceramiczna forma do
zapiekania, albo naczynie żaroodporne, wstawiamy do piekarnika (PUSTE) i
nagrzewamy piekarnik do temperatury 230°C. Dzięki temu, że włożymy
ciasto do gorącego już naczynia, chleb nie przyklei się do foremki, a upieczony
bez problemów z niej wyskoczy :)
8. Nagrzaną formę wyjmujemy z piekarnika i przekładamy do niej
ciasto. Uważamy na łapki!
9. Pieczemy 30 minut. Chleb powinien podrosnąć, zrumienić się i
łatwo wyjść z formy. Jeśli nie chce odkleić się od dna, znaczy to, że trzeba go
jeszcze podpiec. Więcej czasu potrzeba, jeśli pieczemy dwa bochenki na raz
(podwójna porcja ciasta) - 45 minut. A warto upiec od razu dwa chleby, bo jeden
zniknie w ekspresowym tempie!
Smacznego!
Magda
Wow .. wygląda rewelacyjnie ...
OdpowiedzUsuńdzięki! a jaki jest pyszny! :)
OdpowiedzUsuń