Trufle. Czekoladki. Słowa, które wydawały mi się przerażające w połączeniu z "własnej roboty". Że niby ja mogę zrobić własnoręcznie czekoladki? Które będą jadalne? Po kilku próbach, mniej lub bardziej udanych (chociaż umówmy się, nawet niezbyt udane próby zawierające czekoladę zniknęły w bliżej nieznanych okolicznościach), stwierdzam, że czekoladki to nic bardzo trudnego.
Jest tylko jedna rzecz, której czekoladki nie wybaczą: oszczędzania na składnikach. Ponieważ w czekoladkach nie ma nic takiego jak mąka w cieście czy inny wypełniacz, czekoladki wymagają, żeby wszystkie dodatki były jak najlepsze: aromatyczne i o wyrazistym smaku. Jak na przykład śliwki suszone.
Śliwki suszone to jedna z tych rzeczy, do których musiałam dorosnąć: nie przepadałam za nimi specjalnie jako dziecko i pamiętam, że z suszonych śliwek w czekoladzie najbardziej lubiłam czekoladową warstwę z wierzchu. Magda za to wolała śliwki, więc często było tak, że ja pochłaniałam czekoladę, a Magda zjadała śliwkę ze środka. Tak się sprawa prezentowała jeszcze całkiem niedawno.
Potem zobaczyłam, że można zrobić czekoladowy krem do chleba na bazie suszonych śliwek. I wtedy mnie olśniło: czekoladki z nadzieniem z czekoladowego kremu ze śliwkami! Taaa daaam!
Te czekoladki to coś, co idealnie nadaje się na mikołajkowy drobiazg do skarpety, bo: a) nie wymagają długiej na kilometr listy składników i b) można je zrobić nawet jeśli nie ma się akurat dostępu do piekarnika. Chociaż nie będę ukrywać, że żeby czekoladki wyszły dobre, trzeba dysponować naprawdę smacznymi suszonymi śliwkami. Takimi, które nie leżały koło podwędzanej kiełbasy.
Czekoladki z nadzieniem z suszonych śliwek
na około 20 szt.
Składniki:
- 125 g czekolady (w tym 25 g oddzielnie)
- 50 g suszonych śliwek
- 2 łyżki rumu
- 2 łyżki mleka sojowego (lub 4, jeśli czekoladki mają być bezalkoholowe i pomijamy rum)
- odrobina stewii (opcjonalnie)
Wykonanie:
- W kąpieli wodnej roztapiamy 25 g czekolady na nadzienie.
- Oddzielnie roztapiamy w kąpieli wodnej resztę czekolady.
- Do foremek na czekoladki wkładamy na dno i ścianki ok. 1 łyżeczki czekolady (lub troszkę więcej - ma przykryć dno i ścianki). W ten sposób robimy "skorupki", które nadziejemy masą.
- Foremkę ze ściankami pokrytymi warstwą czekolady wkładamy do lodówki i czekamy aż zupełnie stężeje.
- W tym czasie przygotowujemy masę: jeśli śliwki są miękkie, a nie wysuszone na wiór, miksujemy je po prostu z mlekiem i rumem, aż powstanie gładka masa. Jeśli śliwki są bardzo suche, trzeba je najpierw namoczyć w gorącej wodzie i BARDZO dokładnie odcedzić, po czym zmiksować na gładką masę (wtedy raczej nie trzeba już dodawać mleka).
- Do zmiksowanych na gładką masę śliwek dodajemy 25 g roztopionej czekolady i dokładnie mieszamy. Można też dodać odrobinę stewii.
- Gotową masę ze śliwek i czekolady przekładamy do "skorupek" z czekolady, zostawiając trochę miejsca na górną warstwę czekolady.
- Wykładamy po ok. 1 łyżeczce czekolady na wierzch czekoladek i wyrównujemy, np. przy pomocy noża.
- Wstawiamy do lodówki na min. 2 godziny (choć najlepiej na noc). Po tym czasie delikatnie wyjmujemy z foremek do czekoladek i przekładamy do pojemnika, w którym będziemy je przechowywać.
No, ale jeśli jeszcze nie nawróciliście się na suszone śliwki, to może któraś z poniższych propozycji bardziej do Was przemówi:
Idealne dla każdego, kto lubi przyprawy korzenne i niezbyt słodkie czekoladki. Niesamowicie pachną!
Czekolada z bakaliami, pokruszonymi ciasteczkami, z czym tylko sobie kto wymarzy - nieskomplikowany i efektowny podarek dla absolutnie każdego, bo można tak zrobić czekoladę z ciasteczkami korzennymi i orzechami laskowymi, ale też z żurawiną i pestkami dyni, z orzechami włoskimi i rodzynkami... Z czym kto lubi :)
Życzę fury wegańskich łakoci w skarpecie w najbliższą sobotę!
Anka
Rewelacyjne czekoladki, akurat na zbliżające się święta :)
OdpowiedzUsuń