Najbliższe weekendy będą mi upływały na analizowaniu odcinków nowej serii "Doktora Who". Nie rozpisujemy się tu raczej na temat tego, co też ostatnio oglądałyśmy, czego słuchałyśmy itp., ale w przypadku Doktora można dyskusję od razu przesunąć na tematy kulinarne. Na przykład na temat ciasteczek, kruchych, z dżemem malinowym. Brzmi interesująco? :)
Ciasteczka
podobne do tych na zdjęciu z uwielbiał zwłaszcza Jedenasty Doktor, czyli
ten, którego grał Matt Smith. Jak wiadomo, to czego nie można łatwo
zdobyć, automatycznie wydaje się pięć razy lepsze, dlatego kiedy
ostatnio przy okazji krótkiego pobytu w Londynie mogłam w końcu
spróbować prawdziwych sklepowych Jammy Dodgers (bo tak się składa, że są wegańskie), moją reakcję na ich smak
można by opisać jednym słowem - ROZCZAROWANIE. Dlaczego? Otóż, ciasto w
tych ciasteczkach smakuje jak najzwyklejsze ciastka kruche, takie na
rozwagę lub w sprzedawane w wielkich paczkach, a rzekomy dżem malinowy
to tak naprawdę mus z jabłek z dodatkiem malin, żeby kolor się zgadzał.
Moje
zamiłowanie do "Doktora Who" jest już raczej nie do podważenia (może po
prostu nadejdzie kiedyś moment, kiedy przestanę oglądać kilka odcinków w
tygodniu), ale Jammie Dodgers będę raczej robić domowe, bo są
nieporównanie lepsze.
Takie domowe Jammie Dodgers dostałam w prezencie imieninowym od Mamy i Magdy. Wypiekaniem zajęła się wtedy Mama, a ogarnięciem pudełka na ciastka - Magda. Dlaczego wspominam to pudełko? Ano, żeby ulubione ciasteczka Doktora miały odpowiednią oprawę, Magda wynalazła w internetach ceramiczny pojemnik na ciastka w kształcie TARDIS, czyli statku kosmicznego, którym podróżuje Doktor. Fangirl overload!
Teraz wprawdzie w moim ukochanym, najdłużej emitowanym serialu science-fiction jest już Dwunasty Doktor, który jakoś nie wspomina o ciasteczkach Jammie Dodgers, ale co tam, nie czepiajmy się szczegółów. Właściwie, żeby zrobić jakieś danie inspirowane dwunastym Doktorem trzeba by było zrobić lasagnę, no albo pudding. Zobaczymy :) Na razie bardzo polecam te kruchutkie ciasteczka, chociaż od razu ostrzegam, że trudno przestać je jeść, a niestety nie są cholery zbyt leciuteńkie. Chrup!
Jammie Dodgers, czyli wegańskie kruche ciasteczka z dżemem malinowym
przepis podpatrzony stąd
Składniki:
- 240 g wegańskiej margaryny
- 110 g cukru (1/2 szklanki)
- 360 g mąki
- słoik dżemu malinowego lub truskawkowego do przełożenia
Przygotowanie:
- Margarynę ucieramy z cukrem, ręcznie lub mikserem.
- Po trochu dodajemy mąkę, aż się dokładnie połączy. Jeśli pojawią się grudki, miksujemy.
- Zagniatamy ciasto, zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy na 30 minut do lodówki.
- Schłodzone ciasto wałkujemy na grubość 0,5 cm. Ciasto bardzo się kruszy, więc można sobie pomóc, wkładając je pomiędzy dwa arkusze papieru do pieczenia i dopiero wałkując.
- Wycinamy ciasteczka okrągłą foremką, w idealnej wersji lekko obrębioną na brzegach. W połowie ciasteczek wycinamy dziurki za pomocą mniejszej foremki: serduszka, kółeczka lub nakrętki od jakiejś małej buteleczki.
- Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.
- Pieczemy ciasteczka 10-15 min, ewentualnie odwracając blachę, żeby się równo upiekły. Będą gotowe, gdy lekko się zazłocą na brzegach.
- Studzimy.
- Dżem malinowy przecieramy przez sitko (opcja dla cierpliwych :) ).
- Ciasteczka przekładamy dżemem (ok. ½ łyżki dżemu na 1 porcję), łącząc jedno ciasteczko pełne i jedno z dziurką.
Smacznego!
Anka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz