Przyznam się, że bardzo lubię czytać powieści Dickensa. Serio. Te ogromne, w wersji papierowej ciężkie nawet do przenoszenia, tomy dziewiętnastowiecznych powieści to dla mnie synonim długich jesiennych i zimowych wieczorów. Można sobie tak usiąść z lekturą i z kubkiem ciepłej herbatki, a można i ze szklaneczką lub kieliszeczkiem grzanego wina. A co!
Zresztą, bohaterowie dickensowskich powieści popijają, poncze, clarety i inne brandy właściwie do każdego posiłku. Także człowiek tak czyta, czyta i zaczyna się zastanawiać, jakie mogły być te ich napoje.
Najciekawsze są właśnie te różne grzane alkoholowe napoje, bo prawdopodobnie zawierały one też różne korzenne przyprawy i cytrusy. Tak jak na poglądowym obrazku poniżej:
Skórki cytryny, limonki i klementynki, wzmocnione klementynkowym sokiem, cukrem i przyprawami, które po podgrzaniu z oddają grzanemu winu swoje piękne, kojarzące się ze śródziemnomorskim ciepłem aromaty. I potem wyglądają już tak, trochę mniej pokazowo:
W poszukiwaniu przepisu na dobre grzane wino, trafiłam na stronę Jamiego Olivera i jego przepis na grzane wino. Trochę mnie zdziwił dodatek limonki, ale ujął mnie anyż, więc stwierdziłam, że spróbuję.
Nie mogłam się jednak opanować i zmniejszyłam ilość cukru, dodałam też trochę kardamonu. Wyszło naprawdę pyszne, pachnące grzane wino, które w ciągu tej zimy robiłam już hmmm... kilkakrotnie ;) No bo, musiałam przetestować ile tego cukru, ile wanilii, ile przypraw korzennych. Prawda? ;)
Takie grzane wino będzie ładnie się komponować z ustrojoną choinką, kolędami, pakowaniem prezentów i w ogóle ze świętami.
I jeszcze tylko wspomnę, że w Marks & Spencer niektóre wina mają informację, że są wegańskie, jeśli miałoby to komuś spędzać sen z powiek ;)
Wesołych świąt!
Grzane wino
podpatrzone stąd
Składniki:
- 1 klementynka lub mandarynka, sok i starta skórka
- 1/2 cytryny - tylko starta skórka
- 1/2 limonki - tylko starta skórka
- 3 łyżki cukru
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 2 nieduże liście laurowe
- 1 opakowanie cukru waniliowego (ok.16 g)
- 1/ 2 łyżeczki anyżu
- 1/2 łyżeczki kardamonu
- 1 butelka wina (dobre będzie jakieś włoskie czy portugalskie, w miarę lekkie, nie intensywne jak np. Bordeaux czy inny Medoc ;) )
Wykonanie:
- Cytrusy myjemy i wyparzamy.
- Ścieramy skórki (ja obierałam cytrusy obieraczką do warzyw, ale można też użyć takiej bajeranckiej tarki do cytrusów).
- Wyciskamy sok z klementynki/mandarynki.
- W rondelku podgrzewamy wyciśnięty sok, skórki cytrusów, cukier, cukier waniliowy, przyprawę do piernika, cynamon i liście laurowe z odrobiną wina. Wina powinno być tyle, żeby przykryło skórki i cukier - nie więcej!
- Trzymamy rondel na średnim ogniu - mieszanina powinna zacząć bąblować. Podgrzewamy jeszcze ok. 5 min od momentu, kiedy zaczęła bąblować.
- Następnie dodajemy anyż i kardamon, dolewamy do rondla resztę wina. Podgrzewamy, nie dopuszczając do tego, żeby wino się zagotowało.
- Kiedy wino się już zagrzeje, odcedzamy je, używając drobnego sitka. Gotowe!
Wesołych Świąt i wszystkiego wegańskiego pod choinką! ;)
Anka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz