Przygotowanie biscotti wydawało mi się zawsze skomplikowanym przedsięwzięciem. Pieczenie ciasta, potem pokrojonych ciastek... i na co to wszystko? A to już ciasteczka jednomiskowe i wyplaskiwane łapą na blachę niedobre? ;) Tak sama siebie przekonywałam, ale w końcu ciekawość wzięła górę i podjęłam biscottowe wyzwanie.
Niepotrzebnie obawiałam się, że biscotti wymagają jakoś niesamowicie dużo pracy. Owszem, trzeba je piec dwa razy, ale poza tym przygotowanie biscotti jest naprawdę proste.
Te konkretne biscotti podpatrzyłam od Marthy Stewart, gdzie ostatnio znalazłam całkiem sporo różnych ciast. Łatwo było zweganizować ten przepis i szczęśliwie obyło się nawet bez wypiekania kilku testowych tur ciastek.
Upieczone biscotti są bardzo twarde - taka już ich natura. Dlatego tradycyjnie podaje się biscotti ze słodkim winem do moczenia. Biscotti chłoną trochę wilgoci z wina, więc zęby jedzących ciasteczka są bezpieczne :)
Jeśli biscotti nie są deserem po kolacji, kiedy to już wypada skończyć posiłek kieliszeczkiem wina na dobre trawienie, można też podać biscotti z kremem. Ja właśnie tak podałam swoje biscotti, bo nie chciałam profanować włoskiej tradycji i podawać tych ciasteczek z kawą (podobno jest to bardzo w złym stylu, żeby podawać biscotti z dużą kawą z mlekiem). No cóż :)
Te biscotti pachną pięknie kardamonem i mają drobinki migdałów w cieście, dzięki czemu nie są takimi zwykłymi suchymi grzaneczkami. Zobaczymy, być może wpadnę teraz w biscottową manię i zacznę wypiekać takie ciasteczka z każdym możliwym dodatkiem? Biscotti wydają się być bardzo wdzięcznymi ciasteczkami do przeprowadzania eksperymentów z różnymi zestawieniami składników. Tylko trzeba się jeszcze zaopatrzyć w skrzynkę białego wina do moczenia, i już.
A może św. Mikołaj przyniesie chociaż butelkę takiego wina w sam raz do biscotti? W sumie takie biscotti dobrze nadają się na mikołajkowy prezent, bo ładnie wyglądają i się nie kruszą. Zawinięte w kawałek celofanu i przewiązane kolorową wstążeczką będą się prezentować całkiem efektownie.
Adwentową manię pieczenia ciasteczek pachnących przyprawami korzennymi czas zacząć! ;)
Te biscotti pachną pięknie kardamonem i mają drobinki migdałów w cieście, dzięki czemu nie są takimi zwykłymi suchymi grzaneczkami. Zobaczymy, być może wpadnę teraz w biscottową manię i zacznę wypiekać takie ciasteczka z każdym możliwym dodatkiem? Biscotti wydają się być bardzo wdzięcznymi ciasteczkami do przeprowadzania eksperymentów z różnymi zestawieniami składników. Tylko trzeba się jeszcze zaopatrzyć w skrzynkę białego wina do moczenia, i już.
A może św. Mikołaj przyniesie chociaż butelkę takiego wina w sam raz do biscotti? W sumie takie biscotti dobrze nadają się na mikołajkowy prezent, bo ładnie wyglądają i się nie kruszą. Zawinięte w kawałek celofanu i przewiązane kolorową wstążeczką będą się prezentować całkiem efektownie.
Adwentową manię pieczenia ciasteczek pachnących przyprawami korzennymi czas zacząć! ;)
Biscotti z kardamonem i migdałami
podpatrzone stąd
Składniki:
- 1 1/4 szkl. mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szkl. migdałów, namoczonych w gorącej wodzie, obranych ze skórek i zmielonych
- 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
- 1/2 szkl. cukru
- 1/2 szkl. mleka sojowego zmieszanego z 1/2 łyżki octu jablkowego lub soku z cytryny
- 1 łyżeczka aromatu waniliowego
- Przepis na krem jest tu: crème pâtissière
Wykonanie:
- Migdały namaczamy, odsączamy i obieramy ze skórek. Miksujemy je blenderem.
- W misce mieszamy mąkę i proszek. Dodajmy zmiksowane migdały, kardamon, i cukier.
- W oddzielnym naczyniu mieszamy mleko z octem jabłkowym lub sokiem z cytryny i odstawiamy na chwilę, żeby się ścięło.
- Do mleka z octem dodajemy aromat, a następnie wlewamy do suchych składników.
- Szybko zagniatamy zwarte ciasto.
- Zagniecione ciasto dzielimy na pół. Z obu części formujemy walce o wymiarach 5 cm na 20 cm.
- Walce z ciasta przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
- Blachy z walcami z ciasta wkładamy do piekarnika nagrzanego uprzednio do temperatury 160 st. C. Pieczemy 40 min.
- Upieczone "bochenki"odstawiamy na ok. 10 min do ostygnięcia. Po tym czasie kroimy bochenki na plastry o grubości ok. 0,5 cm.
- Pokrojone biscotti układamy z powrotem na blasze. Pieczemy ok 15-18 min, aż zaczną się rumienić.
- Kiedy biscotti będą już złociste, wyciągamy je z piekarnika i układamy na kratce do ostudzenia.
- Gotowe biscotti podajemy ze słodkim winem lub crème pâtissière (z podanych składników wychodzą w sam raz dwie niezbyt ogromne porcje kremu do moczenia biscotti).
Smacznego!
Anka
Omg!!! Mniami!!!
OdpowiedzUsuń